
Za lat pięćdziesiąt siądzie przy fortepianie
(będzie miała wówczas wiosen siedemdziesiąt cztery)
babcia, co nosiła jumpery
i przeżyła wielką wojnę nudną niesłychanie.
Babcia, za której czasów jeździły tramwaje,
Samolot pierwszych kroków uczył się po niebie,
A ludzie przez telefon mówili do siebie,
Nie widząc się nawzajem.
Babcia pamiętająca Krakusa i Wandę,
A w każdym razie Piłsudskiego i Focha,
Która się upajała jazz-bandem i odbierała listy od listonosza,
Której młodość zeszła marnie, bez kikimobilu,
Biofonu, wirocyklu i astrodaktylu,
Wpatrzona w film swój zblakły z uśmiechem tęsknoty,
Zagra na fortepianie staroświeckie fokstroty.
Zawsze lubiłam ten wiersz Marii Jasnorzewskiej. Zabawnie było myśleć sobie, że kiedyś – kiedyś zostanie się babcią, a najnowocześniejsze wynalazki czy gadżety, przejdą do historii. Wiedziało się o tym, ale się w to nie wierzyło. No bo jak to? Przecież ja -JA – jestem niezmienna. To inni się starzeją, siwieją, grubną i łysieją…To moi rodzice, wujkowie i ciotki mają po pięćdziesiąt lat, a nie ja. Ja na zawsze zostanę młoda, prawda?
No, niestety, nie do końca – i nas nadgryza ostry ząbek czasu.
Starość nas zaskakuje, tak jak zima drogowców. Wchodzi w nasze odwieczne przyzwyczajenia, plany, projekty i wszystko psuje. Bo nie dajemy rady. Bo nasze ciało nie nadąża. Bo musimy nieco zwolnić obroty.
Dużo o tym myślę ostatnio, nie tylko z powodu oczekiwanego lada dzień lądowania Benia po naszej stronie życia.
Jak mamy się odnaleźć w naszej starości, skąd czerpać wzorce, kogo pytać o drogę?
Nasza kultura młodości, plastikowego piękna i sprawności fizycznej nade wszystko, raczej nam nie pomaga. Nasze babcie już dawno odeszły, a mamy niekoniecznie dobrze odnajdywały się w roli babć. Na szczęście istnieje w literaturze babcia aeterna, czyli pani Mila Borejko, a także sama pani Musierowicz, które rzucają spory snop pozytywnego światła na tę sferę życia. No i byłabym zapomniała o ukochanej Miss Marple, siwej, drobnej i kruchej, ale jednocześnie twardej i ostrej jak szydełko, którym nieustannie dziergała setki niemowlęcych sweterków i czapeczek…
Tak, powieściowe babcie, to może być dobry trop na dobry początek tworzenia swojego idealnego archetypu babci.
Z dzieciństwa pamiętam Babunię Milunię z „Królestwa Bajki” Ewy Szelburg-Zarębiny, w niezrównanej interpretacji ilustratorskiej Marii Orłowskiej-Gabryś. Marzyłam o tym, żeby mieć taką babcię…Babcię – czarodziejkę, babcię – przewodniczkę do świata baśni. Uroczo siwą, w pięknym czepeczku i prześlicznej sukni; posiadaczkę tajemniczej szafy z tajemniczą księgą oraz właścicielkę zawrotnie pachnącej spiżarni; znającą wszystkie sekrety świata.

Babunia – Milunia była to najmilsza na świecie staruszeczka. Twarz jej, uśmiechająca się spod szerokich falban białego, rurkowanego czepca, choć pomarszczona, rumiana była jak jabłuszko, a przezroczyste stare ręce, pełne pieszczot, zawsze były w pogotowiu do wyciągania łakoci z przepastnych kieszeni fiołkowej, suto marszczonej sukni, od której paska zwieszał się dzwoniący – brzęczący pęk kluczy – ulubiona zabawka Boba.
Ojej, aż mnie zakłuła tęsknota za dzieciństwem…w którym wszystko było baśniowe i oczywiste jednocześnie; które było zaludnione postaciami z ulubionych książek – a każda z nich na wyciągnięcie pełnej marzeń dłoni.Ach, porównanie Babuni – Miluni ze współczesnymi starszymi paniami, obleczonymi w elastyczne legginsy do kolan i w obcisłe tiszerty z nadrukiem I love Paris – wypada zdecydowanie na korzyść Babuni. Prawdopodobnie legginsowe babcie są równie miłe i kochane przez swoje wnuki, jak ich baśniowy odpowiednik, ale ta różnica w zachowaniu i wyglądzie! Inne babcie teraz rządzą. A jaką babcią ja mam być?
Taki model babciostwa chyba mi nie odpowiada, chociaż podziwiam formę, poczucie humoru i dystans do siebie.

chyba mam jeszcze chwilę na snucie takich myśli …chociaż..ja w wieku mojej córki -byłam już mężatką -a ona jeszcze nie.. nawet nie myśli o tym …
ale tak..babcia-drogowskaz -to chyba nasze zadanie będzie ..?
opowiadaczka baśni..towarzyszka spacerów..nauczycielka smaków kulinarnych ..a nade wszystko(mam taka nadzieję ) osoba – która ma czas… i nie musi nikogo popędzać ani sama się nie spieszy…
choć fotel do czytania bajek mam już upatrzony;)
Czy Benio już jest???
Tak, Benio jest z nami już 10 miesięcy 🙂 Tak więc babciuję w praktyce 😛
to powodzenia w Babciowaniu !a jak zdrowie -lepiej już
?