Od kilku dni Mama nie wychodzi z kuchni: jak nie gotuje to piecze, jak nie gotuje i piecze to wydaje posiłki, jak nie wydaje posiłków, to po nich sprząta. Dwadzieścia osób na Wigilii trzeba ugościć. Ubrać choinkę, uwić wieńce, uprasować obrusy, przewlec wstążeczki przez milion dziurek w milionie pierniczków, zawiesić lampki, wyszorować łazienki i tak dalej, i tak dalej.
Taka natrętna myśl Mamę nęka: czy to warto? Mamo, Mamo, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego…
Ale z drugiej strony – ta krzątanina i ta bieganina składają się po trosze na tę bożonarodzeniową stajenkę. Tomcio zbierał w Adwencie sianko dobrych uczynków i tak sobie Mama myśli, że to jej zakręcenie jakoś się do tego sianka dokłada, żeby Maleńkiemu było przytulniej; żeby wiedział, że na Niego czekamy, po swojemu, z całą naszą ludzką słabością i ułomnością. Otwieramy dla Niego nasze domy: rozświetlone, bo On przynosi światło; przystrojone złotem i srebrem kruchych choinkowych cacek, bo On sam jest cenniejszy niż złoto i srebro, Król nad królami a jednak kruchy jak każde ludzkie dziecko. Dzielimy się posiłkiem, bo On sam jest chlebem, który zaspokaja nasz najgłębszy głód. Ojciec Góra w swojej ostatniej homilii, tuż przed śmiercią, powiedział – „Pan się zbliża, widzę Jego kształty”. Mama chciałaby być taką szybą, przez którą widać Jego kształty.
Nasze domy, nasze Betlejem. Obyśmy wszyscy przyjęli Go jak najgodniej; obyśmy też wszyscy umieli przyjąć to, czym On sam zachce nas obdarować.
Bóg się rodzi!
Oj, ja tez nie wychodzę z kuchni, choć będzie nas tylko pięcioro! W piekarniku ostatnie ciasto-więc na chwile przysiadłam z kawą i przesyłam najserdeczniejsze życzenia w kierunku Dużego Brązowego Domu-Niech będzie zdrowo,spokojnie i radośnie !
Basiu kochana, dziękujemy! Niech i wasze święta będą pełne pokoju i radości 🙂
Jestem Pani anonimową wielbicielką, wprost wyczekuję na kolejny post. Przypadkiem trafiłam na Pani blog z powodu mojej fascynacji świdermajerem i piękną sesją w „Werandzie”, którą dużo wcześniej miałam okazję podziwiać. Przy okazji mogłam zobaczyć, że ten piękny dom zamieszkują piękni ludzie z wartościami. Jak zwykle trafiła Pani w samo sedno- chyba nikt nie potrafiłby piękniej zawrzeć istoty Tych Świąt. Nawet nie wiem, czego Państwu życzyć, bo na pewno będzie cudowny nastrój i miłość, której nigdy nie zabraknie.
PS W skrytości ducha liczę na to, że zamieści Pani zdjęcia tegorocznej Panny Zielonej 🙂
Pozdrawiam, Marlena
Uwielbiam, kiedy czytelnicy bloga Mamy przestają być anonimowi 🙂 Postaram się opublikować zdjęcia naszej tegorocznej choinki-kształt ma bardzo, że tak powiem, skandynawski… 😀
Radosnego, pełnego miłości i pokoju otwarcia serca na Boże Narodzenie.
Kochane Tygrysy, dziękuję za życzenia i odwzajemniam je z całego serca 🙂
Ja też należę do tych anonimowych „wielbicieli”. Pani postawa, styl życia, dystans do siebie 😉 i konsekwencja są dla mnie inspiracją. Życzę Państwu Bożego prowadzenia na kolejny rok i na całe życie!
Kochana Szczepowo, cieszę się, że już nie jesteś anonimowa 🙂 Dziękuję za tyle dobrych słów!
Piękne życzenia, dziękuję.
PS. Ale od przewlekania sznurków przez pierniczki i szorowania łazienek ktoś tam się chyba jeszcze w dużym brązowym domu znajdzie oprócz Mamy, c’nie? 😉
Ojatm, ojtam, trochę czeba podrasować Mamy rolę, Jarecko 🙂 Pewnie, że są pomocnicy, ale ktoś musi nad tym czuwać i dobitnie wskazywać jedynie słuszny kierunek prac…
Co mnie osobiście męczy bardziej niż to szorowanie, ech.
…ech 🙂